Thursday 13 December 2012

Kupujmy rękodzieło...czyli post mało optymistyczny

Jak co roku w tym świątecznym czasie w sieci pojawia się cała masa plakatów promujących rękodzieło,  zachęcających do wydawania pieniędzy  w lokalnych firmach- kawiarniach, restauracjach, małych firmach rodzinnych - słowem zachęcających do wspierania lokalnej społeczności. Np takie:




Oczywiście w pełni się zgadzam z takimi postulatami (chociażby jako osoba utrzymująca się z rękodzieła) i w tym roku również kupując prezenty starałam się głównie wybierać rękodzieło (ale o tym więcej napiszę nieco później - chciałam Wam się pochwalić, jakie cudeńka w tym roku upolowałam, niestety niektóre są jeszcze w drodze do mnie)

Wspieranie osób utrzymujących się z rękodzieła, kupowanie przedmiotów wykonanych z sercem i z dbałością o szczegóły  zamiast masowo produkowanej wszechobecnej chińszczyzny jest dla mnie jak najbardziej zrozumiałe i nie dziwi mnie, że za ręcznie wykonane cudeńko muszę zapłacić więcej, niż za produkt masowy. I w tym momencie dochodzę do sedna mojego postu, czyli do tego, co mnie niezmiennie o tej porze roku boli (właściwie to już sama nie wiem czy się śmiać, czy płakać, czy po prostu uparcie ignorować)
W okresie wzmożonych zamówień świątecznych, gorącego okresu niemal cotygodniowych kiermaszy otrzymuję oczywiście całą masę maili. Wiele z nich zaczyna się standardowo: że prace są przeurocze, pięknie wykonane, klimatyczne itd, itp - słowem ochy i achy. Potem wymieniane są przedmioty, którymi dana osoba byłaby zainteresowana i na koniec pada "ale"... Ale mogę zapłacić za to najwyżej tyle- i tu pada cena czasem nawet o 70% niższa od mojej ceny sklepowej. Ręce opadają - prawda?
Dlaczego tak wiele osób uważa, że moja godzina pracy jest mniej warta, niż ich własna np na etacie? Cóż, wiele osób nie wiedzieć czemu jest przekonana, że osoby "parające się" rękodziełem robią to dla zabawy, że to takie fajne hobby i tyle. (nie raz zszokowana słyszałam taką właśnie opinię z ust moich znajomych). Bardzo zatem proszę, by następnym razem zanim napiszecie taką właśnie wiadomość z "ofertą nie do odrzucenia" do osoby tak jak ja "bawiącej się w hand-made" zastanowili się dwa razy. Takie maile są najzwyczajniej w świecie dla nas obraźliwe! 



Drążąc temat cen rękodzieła
Co składa się na cenę przedmiotu wykonanego ręcznie? Ja liczę koszt materiałów i czas, który zajęło mi wykonanie danego przedmiotu licząc to wg średniej stawki godzinowej dla UK. Jakiś czas temu na forum dla małych firm w UK znalazłam arkusz kalkulacyjny pomocny w wyliczeniu ceny produktów hand-made - wyliczał on cenę hurtową, minimalną i maksymalną. I co się okazało? Moje "niezmiernie wysokie" dla niektórych ceny produktów z ledwością często osiągały poziom cen hurtowych - gdybym je z automatu pomnożyła razy dwa i tak byłoby mało, by osiągnąć poziom maksymalny ;) Podaję to jednak jedynie jako ciekawostkę. 
Przede wszystkim chciałam uzmysłowić takim osobom jeszcze jedną rzecz- sprzedając rękodzieło prowadzę firmę, na którą z tej sprzedaży, jak KAŻDY PRZEDSIĘBIORCA muszę zarobić.
Nie będę się tu rozpisywać o podatkach itp- kto prowadził kiedykolwiek własną działalność wie, ile to kosztuje. Prócz kosztów działalności dochodzą dodatkowo:
-ubezpieczenia: - muszę ubezpieczyć swoje produkty na wypadek szkód, jakie może wyrządzić użytkowanie ich niezgodnie z przeznaczeniem i, jeśli np wystawiam się na kiermaszach ubezpieczyć się od wypadków spowodowanych przez nieostrożnych kupujących (nie chodzi tu o ubezpieczenie moich ewentualnych strat lecz ewentualnych uszczerbków na zdrowiu spowodowanych np przez kogoś, kto wpadnie w moje stoisko lub zrzuci sobie coś na nogę itp)
- domena i sklep internetowy - fajnie je mieć by zaistnieć w sieci ale nic nie jest za darmo- za sklep płacę co miesiąc, za domenę co roku
- reklama dźwignią handlu jak powiadają - nawet jeśli nie mogę pozwolić sobie na wykupienie reklamy, któż policzy godziny , które spędzam na ogłaszaniu się we wszelkich darmowych serwisach? Czy to nie jest praca? Powiedziałabym, że to cały dodatkowy etat za który ktoś inny oczekiwałby (zasłużenie) godziwej zapłaty - ja robię to za darmo
- fotografia - inwestycja w dobry aparat, namiot, no i czas na wykonanie dobrych zdjęć, obróbkę, publikację w sieci - kolejny darmowy etat jak nic ;) 
-kiermasze - przygotować towar, zapakować samochód, dojechać - czasem bardzo daleko, rozstawić stoisko, opłacić je, spędzić na miejscu kilka godzin (czasem w mrozie na dworze) itd...czasem pójdzie nieźle, czasem nie pokryje kosztów - "ryzyko zawodowe"
-nauka- ciągle poszukuję nowych rozwiązań, dokształcam się, godzinami czasem poszukuję rozwiązania problemu, jak wdrożyć w życie pomysł, który chodzi mi po głowie, następnie poszukuję materiałów, by móc go wykonać - wierzcie mi- to całe godziny ciężkiej pracy.

I tu dochodzę do kolejnego typu wiadomości, które już najzwyczajniej w świecie ignoruję:
"podoba mi się taki a taki przedmiot- czy mogłabyś mi zdradzić, jak to wykonać i gdzie kupić półfabrykaty?"
Nie-nie mogłabym! Skoro ja mogłam poświecić swój czas, kosztem rodziny, kosztem przygotowanego na szybko obiadu, kosztem nieposprzątanego domu itp to ty też możesz się odrobinę wysilić! I bynajmniej nie jestem osobą, która nie dzieli się swoją wiedzą- wręcz przeciwnie! Jednak ludziom, którzy kompletnie nie znając mnie zadają "na dzień dobry" takie właśnie pytanie mówię zdecydowanie nie.

Reasumując - całe godziny ciężkiej pracy tak naprawdę w ogóle nie są wliczane w cenę produktu finalnego. Wiec po sprzedaży przedmiotu, opłaceniu wszelkich kosztów działalności, zainwestowaniu w kolejne materiały ile tak na prawdę zostaje dla mnie? Nie raz jedynie satysfakcja, że kogoś będzie cieszyć moja praca...

Czy więc rzeczywiście rękodzieło jest aż takie drogie?

Tym, którym nadal się tak wydaje mam do powiedzenia tylko tyle (patrz poniżej) i odsyłam do sklepów z chińszczyzną. 




3 comments:

  1. Podpisuję się pod tym postem obiema łapkami.Masz absolutną rację a ludzie niestety nie mają wyobraźni.Spotykam się z tym na co dzień i wszyscy myślą że to co robię to tylko zabawa i najchętniej chcieliby dostawać prezenty.Nikt się nie zastanawia ,że kradnę czas rodzinie ja czy inni którzy z pasji tworzenia robią mały biznes.

    ReplyDelete
  2. Zgadzam się z każdym słowem :)Jeszcze tylko dodam, bardziej z marketingowego punktu widzenia, że podstawą jest ustalenie grupy docelowej klientów i zdobywanie właśnie ich. W przypadku rękodzieła muszą to być osoby, które doceniają wyjątkowość naszych prac i CHCĄ ZA NIE PŁACIĆ. Pozostałym musimy podziękować, gdyż szkoda naszej energii, czasu i pracy. Inaczej mówiąc nie zmusimy ludzi, którzy nienawidzą clownów do kupienia biletów do cyrku a jeśli trafimy do mam chcących rozweselić swoje pociechy to kupią bilety i będą się cieszyć przedstawieniem... Ale się rozpisałam :D Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  3. Świetny wpis. Zgadzam się z Tobą i masz rację kiedy kotś do nas piszę i pyta o nasze "tajniki" żeby mu zdradzić, czy samemu wyceniają naszą prace nie chcąc nawet słyszeć o wyższej cenie.. ehh..
    Ja też dziergam sobie, niejednokrotnie kiedyś do szuflady postanowiłam wyjść z tym do świata, choć nie jest to proste, bo ludzie nie potrafią docenić cudzej pracy.
    Pozdrawiam serdecznie i linkuje Twój wpis u siebie.

    ReplyDelete

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...